Z powodu awarii skrzyni biegów wycieczka była dużo krótsza, niż planowaliśmy. Zdążyliśmy wjechać w góry Apuseni, potem na najwyższy szczyt Bihorów (Curcubăta Mare), zjechać z niego i… trzeba było wracać.
Twierdza Ponoru
Twierdza Ponoru to kocioł skalny i jaskinia w rumuńskich górach Apuseni. Łatwe (dość!) dojście z noclegowni Poiana Glavoi.
W środku płynie podziemna rzeka, co jest dość rzadkie. Jaskinia ma wejście dostępne dla turystów i drugi wylot (zdjęcie poniżej), który raczej do przejścia się nie nadaje. No chyba, że dla zdesperowanej osoby.
Sam kocioł skalny wygląda z góry tak:
a w środku jest tak:
Historia sera…
Historia sera jest dosyć długa.
Jeszcze jadąc w kierunku Bośni, gdzieś na Węgrzech, właściciel auta zorientował się, że jedzie bez dowodu rejestracyjnego. Szukanie w portfelu i schowkach nie zakończyło się sukcesem. Po konsultacjach telefonicznych z rodziną pozostałą w Polsce, postanowiliśmy jechać dalej a dowód „będzie dosłany MMS-em”. Na granicy węgiersko-chorwackiej o dowód rejestracyjny nie pytali, więc wjechaliśmy. Na kolejnej, chorwacko-bośniackiej, było już trudniej, ale udało się – po solennej obietnicy poprawy i bardziej materialnych dowodach wdzięczności. Nerwów jednak było sporo.
Do Bośni więc dotarliśmy. Powrót był jeszcze ciekawszy. Podczas dojazdu do granicy bośniacko-chorwackiej kierowca zorientował się, że nie ma paszportu. Szukanie nie dało efektu. Wizja „zostawiłem w hotelu w Mostarze” była prawie pewna, ale przecież da się „przejechać tę granicę na dowód osobisty”. Jedziemy więc. Przed granicą, dla umilenia oczekiwania do odprawy, ustawione wielkie billboard-y: „Nie wolno przewozić wina i sera”. Ok, nie, to nie. Mamy, ale się nie przyznamy. Przecież nie będą szukać.
Granica. Pierwsze okienko – odprawa paszportowa. Dajemy dwa paszporty i ten nieszczęsny dowód osobisty. Coś długo trwa przeglądanie dokumentów. Wreszcie słyszymy pytanie „Czyj to dokument?”. No, mój – odpowiada kierowca – Ale przecież na dowód mogę przejechać. „Oczywiście, ale ten jest nieważny”. O, kurcze!!! Kierowca zaczyna szukać paszportu – regularny kipisz auta. Na drogę lecą bagaże, śpiwory itp. Wreszcie, po 15 minutach, jest. Znalazł się! Odprawa paszportowa zaliczona.
3 metry dalej drugie okienko – celne. Celnik znudzonym głosem pyta „Coś do oclenia? Co przewozicie?”. „Nie, nic do oclenia” – odpowiada kierowca – „Mamy tylko ser”. Pamiętacie billboard z zakazami? Za minę celnika nie dałoby się zapłacić kartą Mastercard 😀
Bośnia – zdjęcia
Knieja 2018
Trzecia z kolei impreza w okolicach Przysuchy, organizowana przez Damiana.
Dość zróżnicowany, fajne towarzystwo i do domu niedaleko.
Transgranica 2018
Transgranica to impreza 4×4. Poczytacie o niej tutaj Transgranica.
Spacer po Kampinosie
Korzystając z fajnej, wiosennej pogody wybraliśmy się na spacer po Kampinosie. Bliskie okolice Warszawy, a można znaleźć sympatyczne i nie zatłoczone miejsca.
Olga lata na miotle
W czasie pobytu w Londynie zaliczyliśmy wycieczkę do studia filmowego, w którym kręcono film Harry Potter. Fajna wycieczka autokarem, startującym spod muzeum Sherlocka Holmes’a albo dworca St. Pancrass. W autokarze fragment filmu a na miejscu ogromne studio filmowe z dekoracjami z filmu. Dużo zwiedzania, oglądania oraz atrakcje specjalne: Olga miała okazje „polatać” na miotle.
Film jest nakręcony przy użyciu green box-a i miotły 😀
Królewski ogród światła Wilanów
Muzeum pałacu Króla Jana III w Wilanowie organizuje w okresie zimowym fajne pokazy pod tytułem „Królewski ogród światła”. Sporą cześć pałacowych ogrodów dekorują tysiącami światełek. Jednego roku nawiązali do Alicji w Krainie Czarów, w tym roku też jakieś baśniowe stwory zalęgły się w okolicy oranżerii.
Dodatkowo czasem można załapać się także na pokazy mapingu na frontowej ścianie pałacu. Historia powrotu Króla Jana III spod Wiednia robi wrażenie!
Złota Seria 2017
Cykliczna impreza Wiecha, dla znajomych i znajomych.
Okolice Rajgrodu, Biebrza, piękne tereny.
Jeżeli ktoś lubi jeżdżenie po wodzie, to są przejazdy liczone w… kilometrach, jak poniżej (galeria po kliknięciu).