Rumunia 2018 – trasa

Z powodu awarii skrzyni biegów wycieczka była dużo krótsza, niż planowaliśmy. Zdążyliśmy wjechać w góry Apuseni, potem na najwyższy szczyt Bihorów (Curcubăta Mare), zjechać z niego i… trzeba było wracać.

Twierdza Ponoru

Twierdza Ponoru to kocioł skalny i jaskinia w rumuńskich górach Apuseni. Łatwe (dość!) dojście z noclegowni Poiana Glavoi. 

W środku płynie podziemna rzeka, co jest dość rzadkie. Jaskinia ma wejście dostępne dla turystów i drugi wylot (zdjęcie poniżej), który raczej do przejścia się nie nadaje. No chyba, że dla zdesperowanej osoby.

Sam kocioł skalny wygląda z góry tak:

widok z góry
wylot jaskini

a w środku jest tak:

Historia sera…

Historia sera jest dosyć długa.

Jeszcze jadąc w kierunku Bośni, gdzieś na Węgrzech, właściciel auta zorientował się, że jedzie bez dowodu rejestracyjnego. Szukanie w portfelu i schowkach nie zakończyło się sukcesem. Po konsultacjach telefonicznych z rodziną pozostałą w Polsce, postanowiliśmy jechać dalej a dowód „będzie dosłany MMS-em”. Na granicy węgiersko-chorwackiej o dowód rejestracyjny nie pytali, więc wjechaliśmy. Na kolejnej, chorwacko-bośniackiej, było już trudniej, ale udało się – po solennej obietnicy poprawy i bardziej materialnych dowodach wdzięczności. Nerwów jednak było sporo.

Do Bośni więc dotarliśmy. Powrót był jeszcze ciekawszy. Podczas dojazdu do granicy bośniacko-chorwackiej kierowca zorientował się, że nie ma paszportu. Szukanie nie dało efektu. Wizja „zostawiłem w hotelu w Mostarze” była prawie pewna, ale przecież da się „przejechać tę granicę na dowód osobisty”. Jedziemy więc. Przed granicą, dla umilenia oczekiwania do odprawy, ustawione wielkie billboard-y: „Nie wolno przewozić wina i sera”. Ok, nie, to nie. Mamy, ale się nie przyznamy. Przecież nie będą szukać.

Granica. Pierwsze okienko – odprawa paszportowa. Dajemy dwa paszporty i ten nieszczęsny dowód osobisty. Coś długo trwa przeglądanie dokumentów. Wreszcie słyszymy pytanie „Czyj to dokument?”. No, mój – odpowiada kierowca – Ale przecież na dowód mogę przejechać. „Oczywiście, ale ten jest nieważny”. O, kurcze!!! Kierowca zaczyna szukać paszportu – regularny kipisz auta. Na drogę lecą bagaże, śpiwory itp. Wreszcie, po 15 minutach, jest. Znalazł się! Odprawa paszportowa zaliczona.

3 metry dalej drugie okienko – celne. Celnik znudzonym głosem pyta „Coś do oclenia? Co przewozicie?”. „Nie, nic do oclenia” – odpowiada kierowca – „Mamy tylko ser”. Pamiętacie billboard z zakazami? Za minę celnika nie dałoby się zapłacić kartą Mastercard 😀

Olga lata na miotle

W czasie pobytu w Londynie zaliczyliśmy wycieczkę do studia filmowego, w którym kręcono film Harry Potter. Fajna wycieczka autokarem, startującym spod muzeum Sherlocka Holmes’a albo dworca St. Pancrass. W autokarze fragment filmu a na miejscu ogromne studio filmowe z dekoracjami z filmu. Dużo zwiedzania, oglądania oraz atrakcje specjalne: Olga miała okazje „polatać” na miotle.

Film jest nakręcony przy użyciu green box-a i miotły 😀

Królewski ogród światła Wilanów

Muzeum pałacu Króla Jana III w Wilanowie organizuje w okresie zimowym fajne pokazy pod tytułem „Królewski ogród światła”. Sporą cześć pałacowych ogrodów dekorują tysiącami światełek. Jednego roku nawiązali do Alicji w Krainie Czarów, w tym roku też jakieś baśniowe stwory zalęgły się w okolicy oranżerii.

Dodatkowo czasem można załapać się także na pokazy mapingu na frontowej ścianie pałacu. Historia powrotu Króla Jana III spod Wiednia robi wrażenie!


Album zdjęć