Eilean Donan i krowy z grzywką

Następny fragment wycieczki po Szkocji to przejazd przez wyspę ze wschodu (Inverness) na zachód – w okolice zamku Eilean Donan. Mieliśmy nadzieję zobaczyć na żywo szkockie krowy (highland cow). Takie zwierzę nie istnieje, to bajka jakaś.

Szkocja jest piękna. W dodatku wcale tam nie pada. No, może raz na dwa tygodnie 🙂

Zamek Eilean Donan też niczego sobie.


Inverness

Z Edynburga pojechaliśmy na północ, do Inverness.

Bardzo mi się to miasteczko podobało. Cisza, rzeka tuż przy hotelu, parę minut samochodem nad morze.

Zajrzeliśmy też do zamku Cawdor, czyli zamku Hamleta. No, dobra. Makbeta 😀


Edynburg

Pomimo restrykcji covid-owych Edynburg okazał się całkiem fajny!

Po przylocie chwilę nerwów kosztowało nas rozpracowanie dlaczego nie możemy zapłacić kartą za tramwaj z lotniska do miasta. UK nie jest już częścią UE, proste 🙂

Potem było już z górki – hotel przy linii tramwajowej (jedynej w mieście) pozwalał łatwo dostać się właściwie w każdą część miast.

Tu mieszkaliśmy. No, może 200 metrów dalej 😉

Zwiedziliśmy zamek, Calton hill , Muzeum. No i weszliśmy na Krzesło Artura, skąd jest fajny widok na miasto.

Po drodze na Krzesło Artura

Lajtowy wypadzik

…miał być. A wyszło jak zwykle.

Planowałem pojechać nad Bug, porobić zdjęcia, bo pogoda ładna i widoki późnowiosenne soczyste.

A wyszło tak, że najpierw traktor mnie targał z kolein, a później wkleiłem na dębowo. Porwałem linę w wyciągarce i wyrwałem zderzak przedni z mocować.

Dwie godziny walki hi-liftem i udało się wyjechać.