Prawie cały lipiec spędziłem wędrując Dyskoteką po Polsce. Część sam, część z Olgą, a część już w komplecie – z Ireną i Olgą.
Całość to jakieś cztery tysiące kilometrów, tak na oko. Sporo dojazdów asfaltem, ale też trochę leniwej włóczęgi szutrami i parę fajnych kawałków pure off-road. Całość wyglądała jakość tak 🙂
Ciąg dalszy wakacyjnej włóczęgi. Covid zamknął granice, więc był czas aby się po Polsce pokręcić.
Zaczęliśmy w okolicach Wyszkowa, wycieczką wzdłuż Bugu w stronę Broku. Wody tym razem było co niemiara, więc i wyzwań terenowych nie brakowało.
Przejażdżka skończyła się gdzieś pomiędzy Brokiem a Wyszkowem, w rowie z błotem. Wyciągnięcie naszego auta, z pomocą drugiego samochodu, kinetyka, hi-lifta i tirfora zajęło dobrą godzinę 🙂
Potem ruszyliśmy w kierunku Olsztyna, wspólnie z kilkoma innymi autami. Były leniwe biwaki, były ładne widoki.
Po drodze zahaczyliśmy o Olsztynek, wysłuchaliśmy koncertu organowego w Świętej Lipce i zwiedziliśmy Wilczy Szaniec oraz bunkry na Mamerkach.
W drodze powrotnej był Zwalony Most koło Kruklanek. No ni czorta nie szło przejechać…
Z Bieszczad wzdłuż Bugu i granicy wschodniej wyruszyłem na północ. Po drodze były forty Twierdzy Przemyśl, piękny zachód a potem wschód słońca gdzieś pod Hrubieszowem.
Jazdę wzdłuż granicy zakończyłem za Włodawą, po zaliczeniu fajnego kawałka samym brzegiem Bugu.
Potem był kierunek Firlej, staw w Siemieniu i Wieprz.
Objazdowe wakacje covid-2020 zaczęły się w Bieszczadach, na kampie Wesoła Górka.
Po drodze widoki, trochę błota i walki 😀 Na tym podjeździe – na zdjęciu nie widać, ale było pod górę – upociłem się nieźle. A do drzewa było daleko…
Galeria zdjęć z Górki
Oprócz Górki było trochę włóczęgi po Bieszczadach. Off-roadu tam za bardzo się nie doświadczy, bo Park Narodowy i nic nie wolno. Trochę szutru udało się znaleźć, widoki też były.