Powrót z Rumunii

Wycieczka Dyskoteką do Rumunii musiała zostać skrócona z powodu awarii skrzyni biegów. Zaczęło się od wchodzenia skrzyni w tryb awaryjny. Auto wyświetlało zielone M+S i ruszało i jechało używając tylko 3-ciego biegu. Słabo. Dało się jechać, bo błąd występował sporadycznie. Zdecydowaliśmy jednak nie pchać się w wysokie góry, tylko znaleźć mechanika i naprawić skrzynię.

Naprawa skrzyni w warunkach rumuńskich skończyła się na wymianie jedynie oleju. Nie pomogło. Drugą wymianę, na wszelki wypadek, zrobiliśmy sami w warunkach polowych. Nie pomogło. Zapadła decyzja o powrocie.

Start spod Oradei, dość wcześnie rano. Do Warszawy jakieś 900 km, w tym trzeba przejechać przez góry na granicy słowacko-polskiej. Auto rusza z trójki, jedzie na trójce – max 70 km/h. Było… długo.

W Warszawie naprawa skrzyni w serwisie. Diagnoza: błąd elektryki – z powodu jeżdżenia w tzw. „gnoju” zgniły kable 😀

Morał: disco 2 w trybie awaryjnym skrzyni (limp home mode) dojedzie daleko!

Rumunia 2018 – trasa

Z powodu awarii skrzyni biegów wycieczka była dużo krótsza, niż planowaliśmy. Zdążyliśmy wjechać w góry Apuseni, potem na najwyższy szczyt Bihorów (Curcubăta Mare), zjechać z niego i… trzeba było wracać.

Twierdza Ponoru

Twierdza Ponoru to kocioł skalny i jaskinia w rumuńskich górach Apuseni. Łatwe (dość!) dojście z noclegowni Poiana Glavoi. 

W środku płynie podziemna rzeka, co jest dość rzadkie. Jaskinia ma wejście dostępne dla turystów i drugi wylot (zdjęcie poniżej), który raczej do przejścia się nie nadaje. No chyba, że dla zdesperowanej osoby.

Sam kocioł skalny wygląda z góry tak:

widok z góry
wylot jaskini

a w środku jest tak:

Historia sera…

Historia sera jest dosyć długa.

Jeszcze jadąc w kierunku Bośni, gdzieś na Węgrzech, właściciel auta zorientował się, że jedzie bez dowodu rejestracyjnego. Szukanie w portfelu i schowkach nie zakończyło się sukcesem. Po konsultacjach telefonicznych z rodziną pozostałą w Polsce, postanowiliśmy jechać dalej a dowód „będzie dosłany MMS-em”. Na granicy węgiersko-chorwackiej o dowód rejestracyjny nie pytali, więc wjechaliśmy. Na kolejnej, chorwacko-bośniackiej, było już trudniej, ale udało się – po solennej obietnicy poprawy i bardziej materialnych dowodach wdzięczności. Nerwów jednak było sporo.

Do Bośni więc dotarliśmy. Powrót był jeszcze ciekawszy. Podczas dojazdu do granicy bośniacko-chorwackiej kierowca zorientował się, że nie ma paszportu. Szukanie nie dało efektu. Wizja „zostawiłem w hotelu w Mostarze” była prawie pewna, ale przecież da się „przejechać tę granicę na dowód osobisty”. Jedziemy więc. Przed granicą, dla umilenia oczekiwania do odprawy, ustawione wielkie billboard-y: „Nie wolno przewozić wina i sera”. Ok, nie, to nie. Mamy, ale się nie przyznamy. Przecież nie będą szukać.

Granica. Pierwsze okienko – odprawa paszportowa. Dajemy dwa paszporty i ten nieszczęsny dowód osobisty. Coś długo trwa przeglądanie dokumentów. Wreszcie słyszymy pytanie „Czyj to dokument?”. No, mój – odpowiada kierowca – Ale przecież na dowód mogę przejechać. „Oczywiście, ale ten jest nieważny”. O, kurcze!!! Kierowca zaczyna szukać paszportu – regularny kipisz auta. Na drogę lecą bagaże, śpiwory itp. Wreszcie, po 15 minutach, jest. Znalazł się! Odprawa paszportowa zaliczona.

3 metry dalej drugie okienko – celne. Celnik znudzonym głosem pyta „Coś do oclenia? Co przewozicie?”. „Nie, nic do oclenia” – odpowiada kierowca – „Mamy tylko ser”. Pamiętacie billboard z zakazami? Za minę celnika nie dałoby się zapłacić kartą Mastercard 😀

Duchy i dynie 2017

„Duchy i dynie” to jedna z cyklicznych imprez, organizowanych przez Ankę i Kosę z Polskich Bezdroży. Polecam ich imprezy wszystkim stawiającym pierwsze kroki w off-road-ie czy chcącym wypełnić weekend dzieciakom.

Właśnie dla dzieci jest impreza, na której byliśmy z Olgą i jej koleżanką. Wyzwań terenowych właściwie brak. Były za to foto zagadki, szukanie znaczków po trasie, wycinanie Jack-o’-lantern z dyni, ognisko, kiełbaski i zupa dyniowa.

Bradziaga 2017

Impreza dla znajomych królika, organizowana przez…  😉

Okolice Janowa Podlaskiego, trasa wzdłuż Bugu i nocne Polaków rozmowy.

Albumy ze zdjęciami są też po kliknięciu na zdjęcia poniżej.