Zimowy wyjazd w roku 2012 to powtórka z Wysp Kanaryjskich. Fuerteventura nam się podobała, więc chcieliśmy więcej. Wysp, tych głównych, jest siedem. Jako cel drugiej wycieczki wybraliśmy Lanzarote.
Jeszcze będąc w domu przygotowaliśmy sobie listę celów do odwiedzenia i umówiliśmy się na kolejną wycieczkę z lokalnym przewodnikiem. Poprzednim razem (podczas pobytu na Fuertaventurze) odwiedziliśmy na Lanzarote Park Narodowy Timanfaya. Tym razem wybraliśmy trasę La Corona Volcano, dłuższą i leżącą wyżej. Ale po kolei 🙂
Hotel niedaleko plaży. Woda w zimie niezbyt zachęcająca do kąpieli, ale pogoda jak najbardziej spacerowa. To lubimy.
Pierwsze wycieczki były w celu zapoznania się z wyspą oraz odwiedzenia El Golfo. Jest zatoczka z czymś w stylu laguny czy jeziorka, oddzielonego od morza jedynie wąskim paskiem plaży. Wyjątkowy jest kolor. Morze niebieskie, jeziorko zielone.
Kolejny dzień zwiedzania i kolejne piękne widoki. Tym razem wybrzeże Los Hervideros.
Wreszcie wycieczka na wulkan Corona. Cały dzień pięknych widoków, a na koniec lody. Niestety nie mamy zdjęcia, ale były to największe lody w dotychczasowej karierze lodożercy naszej córki 🙂
Odwiedziliśmy również jeden z fenomenów działalności wulkanicznej, czyli jaskinie tworzone przez spływającą lawę.
A tutaj klify Famara, widziane tym razem z dołu a nie z góry. Na mnie zrobiły wielkie wrażenie.
Były oczywiście i inne atrakcje, plaże, przyroda. Lanzarote jest fajna!
Albumy zdjęć
- El Golfo
- Los Hervideros, Guinate, Mirador del Rio
- Corona Volcano, Famara
- Jameos del Agua
- Famara
- Costa Teguise
- Z aparatu Ireny
Wpisy w blogu